W końcu urodziłam i zaczęła się zabawa. Na samym początku nawet za dużo nie myślałam. Robiłam byle jakie zdjęcie, pisałam parę słów i po prostu padałam plackiem na łóżku. Dopiero po paru tygodniach, gdy udało mi się przystosować do nowego trybu życia, mogłam na spokojnie usiąść i przeanalizować to, co miało miejsce, porównać z tym, czego miałam okazję się dowiedzieć w trakcie ciąży. Widząc rozbieżności w każdym kierunku, dostałam motywacji. Chciałam zmienić myślenie kobiet o czasie po narodzinach, podzielić się z nimi radami, rozproszyć obawy, pocieszyć, pośmiać się razem. W wolnych chwilach, które udawało mi się wyłapywać, spisywałam plan działania i notowałam każdy pomysł, który pojawiał się w mojej głowie. Mając dokładną wizję tego, co chcę osiągnąć, rozpoczęłam powolną pracę nad rozwojem mojego bloga.